Margin Call to jeden z moich ulubionych filmów. Historia dzieje się w 2008 r., tuż przed wybuchem kryzysu finansowego, a bohaterami są pracownicy jednego z banków inwestycyjnych w Nowym Jorku. Młody analityk giełdowy, Peter, wykonując skomplikowane analizy, odkrywa, że kondycja finansowa firmy, w której pracuje, nie jest zbyt dobra, a jej los – jak również los dziesiątek innych banków – wisi na włosku.
Jednym z wyzwań, jakie napotyka Peter na swojej drodze, jest konieczność przebicia się przez mur nieprzychylnych mu menadżerów i jego bezpośrednich przełożonych, aby w końcu stanąć przed kierownictwem banku i powiedzieć, że sytuacja nie jest tak dobra, jak się wszystkim wcześniej wydawało. Oczywiście głównemu bohaterowi finalnie udaje się to zrobić, a szef wszystkich szefów po pewnych wahaniach podejmuje decyzję, która ma na celu uratować firmę. Jaka to decyzja? O tym na końcu.
Ostatnio pomyślałem, że historia Petera z tego filmu jest trochę jak historia Administratorów Bezpieczeństwa Informacji w firmach. Ludzi, którzy za kilka miesięcy staną się Inspektorami Ochrony Danych, używając terminologii z RODO.
To często pracownicy, którzy widzą, że z ochroną danych w ich organizacji jest coś nie tak. I mają świadomość, że konieczne jest podjęcie pewnych kroków tak aby cały proces przetwarzania danych osobowych został doprowadzony do stanu zgodnego z prawem.
Jest też drugi problem – niekiedy Administratorzy Bezpieczeństwa Informacji to ludzie, którzy zostali powołani na to stanowisko tylko po to, aby firma spełniła wymagania formalne – czasem nie zastanawiając się nawet czy jest to konieczne. I tak przykładowo, ABI mógł zostać:
Informatyk Mariusz, który chociaż bardzo kompetentny i inteligentny, ma w firmie jeszcze tysiąc innych spraw i brakuje mu czasu, aby zajmować się ochroną danych osobowych,
Szefowa działu sprzedaży Janina, ambitna i pracowita, acz skoncentrowana na podniesieniu poziomu sprzedaży i wyrobieniu targetu, a nie na ochronie danych osobowych
Monika z HR, która w ogóle się tym nie interesuje i czeka tylko na ewentualne polecenia przełożonych jeśli chodzi o kwestie ochrony danych.
A przecież zgodnie z RODO Inspektor Ochrony Danych musi:
być wyposażony w odpowiednie środki, które umożliwią mu realizowanie swoich zadań (także organizacyjne, tj. czas i finansowe),
mieć odpowiednią wiedzę na temat prawa i praktyk ochrony danych,
być niezależny, tj. nie można mu wydawać instrukcji dotyczących ochrony danych.
W praktyce niestety różnie z tym bywa i Inspektor Ochrony Danych w firmie często jest postrzegany jako „hamulec” organizacji. A jego pozycja znacznie odbiega od tej modelowej, opisanej w RODO.
Dlatego cieszą pozytywne przypadki zarządzających, którzy poważnie podchodzą do kwestii ochrony danych i traktują ABI (przyszłych Inspektorów) jako istotne ogniwo firmy, które może dać jej wartość dodaną (to w jaki sposób ochrona danych pozytywnie wpływa na firmę pisałem tutaj).
Pozostaje również życzyć przyszłym Inspektorom takiej siły przebicia jaką miał Peter w Margin Call. Oby tylko ich analizy nie prowadziły do tak radykalnych decyzji, jakie musiały zostać podjęte przez bohaterów filmu. Bank, w którym pracowali został bowiem zmuszony do sprzedaży wszystkich kłopotliwych aktywów – co w konsekwencji spowodowało masowe spadki na giełdzie i wywołało kryzys finansowy.